Obserwatorzy

niedziela, 24 lipca 2011

Pracowity tydzień, a nawet dwa

Troszkę dawno nic nie pisałam, ale jakoś weny pisarskiej mi brakowało.
A w ciągu tych dwóch tygodni skończyłam wreszcie Tancerkę. Jeszcze nie oprawiona, a końcowy efekt wygląda tak:






I tak jak wcześniej wspominałam wydziergałam swój pierwszy igielnik, wzór zaczerpnęłam od Aurelle



Wreszcie też dokończyłam Anioła Śpiocha, tradycyjnie zapomniałam doszyć skrzydełka, ale w trakcie sesji to zrobiłam. Nie powiem, żeby mi szycie ubranka dla Śpiocha nie sprawiło problemu, bo i owszem problemy miałam. Chyba pomieszały mi się wykroje, które miałam po norwesku i kołnierzyk ni jak mi nie pasował do koszuli. Skończyło się na tym, że kołnierzyka nie ma. Śpioszka szyłam z myślą o moim małym bratanku Leo i w poniedziałek poleci do Brukseli. A teraz mała sesja, pogoda i światło nie najlepsze, a do tego moje niewprawne ręce, więc zdjęcia kiepskie.





Całkiem niedawno odgrażałam się, że dam sobie spokój z większymi pracami do haftowania, ale już na tamborku mam nowy projekt Cztery pory roku A. Muchy. Na pierwszy ogień Zima. mam nadzieję, że zima mnie nie zaskoczy nad Zimą, a przynajmniej nad Wiosną.



W ciągu tych dwóch tygodni byliśmy jeszcze na wyjeździe weekendowym, ale o tym w następnym poście.
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli. Agnieszka

czwartek, 14 lipca 2011

Aniela

Na wstępie chciałam bardzo podziękować za miłe komentarze oraz powitać Agawę i Olę wśród osób obserwujących mojego bloga - każdy ślad zostawiony przez Was sprawia mi wiele przyjemności.

A teraz przedstawiam Wam Anielę - moją pierwszą anielinkę, ma ona ok. 60 cm (ups zapomniałam o skrzydełkach - jak doszyję to pokażę :-)).





Kiepskie zdjęcia, bo pogoda mało ciekawa i fotograf nie najlepszy.

Największy problem miałam z włosami, wcale to nie łatwe zadanie ładnie je ułożyć i przyszyć. Z uszyciem sukienki również miałam problem, bo ucięłam za mały kawałek materiału na sukienkę, i takie skąpe marszczenia mi wyszły.

A to moje dziecię, które zażyczyło sobie Darth'a Maul'a z Gwiezdnych Wojen i co ja biedna mam zrobić? Będę musiała coś pokombinować.


Mam pytanie i może ktoś będzie potrafił mi pomóc. Jeżeli dodaję się do osób obserwujących jakiegoś bloga, to wyświetlam się z imienia i nazwiska oraz nie ma mojego zdjęcia. Co mam zrobić by wyświetlać się jako zalesinka i to jeszcze ze zdjęciem. W profilu mam ustawiony pseudonim i wstawione zdjęcie.

Będę bardzo wdzięczna za pomoc.

niedziela, 10 lipca 2011

Dzisiaj zabieram Was w mistyczną podróż

Chciałabym Was zabrać w miejsce, które mnie od kilku lat fascynuje - jest to Święta Góra Grabarka - miejsce kultu religijnego dla wyznawców prawosławia.
Na Grabarce znajduje się jedyny w Polsce żeński monaster św. Marty i Marii, który powstał w 1947 rok. Jednak historia tej góry, jako miejsca kultu, sięga początków XVIII wieku.

Według legendy, nieznany z nazwiska mieszkaniec Siemiatycz dostąpił podczas epidemii cholery objawienia, w czasie którego usłyszał, że jedyną drogą ratunku jest udanie się na górę Grabarkę z krzyżem. Opowiedział swój sen parochowi parafii, który uznał ten sen za objawienie Boże i zaprowadził ludność miasta na wzgórze, spod którego wypływał strumień. Uciekinierzy, którzy napili się wody ze strumienia ocaleli. Legenda mówi, że po tym wydarzeniu nikt więcej nie zmarł w wyniku choroby. W tym samym roku ludzie ocaleni z zarazy wznieśli na górze drewnianą kaplicę jako podziękowanie za życie.

A to kilka zdjęć przedstawiających Górę Grabarkę dziś i dawniej. Część zdjęć to kopie fotografii z Wystawy „300 lat cudu na św. Górze Grabarce”, którą można obejrzeć na terenie Klasztoru.












I jeszcze jedno magiczne miejsce, które odwiedziliśmy dzisiaj - Kruszyniany - tatarska wieś.

Kruszyniany, to mała wioska położona w Puszczy Knyszyńskiej. Żyją tu jeszcze potomkowie Tatarów, którzy w bitwie pod Parkanami królowi Janowi III Sobieskiemu uratowali życie. Obecnie na stałe w wiosce mieszkają 4 rodziny, a społeczność tatarska w Polsce to około 3000 ludzi.

W wiosce tej znajduje się meczet, który na pierwszy rzut oka przypomina podlaskie kościółki - drewniany, na rzucie prostokąta z dwoma wieżyczkami. Wygląd Świątyni wynika z faktu iż była budowana przez ludność nie tatarską, która nie znała innego stylu budownictwa. O jej islamskim charakterze świadczą z zewnątrz tylko półksiężyce umieszczone na szczytach minaretów wieżowych.




Oraz mizar - cmentarz muzułmański





Oraz Tatarska Jurta z oryginalnym tatarskim jedzeniem - poleca, warto spróbować.

Ciekawe czy ktoś doczytał ten przydługi post, jeśli tak to jestem pod wrażenie i bardzo dziękuję.

piątek, 8 lipca 2011

Gęś z królikiem

Dzisiaj chciałam Wam pokazać kolejne moje tildowe tworki.

Przed Państwem królik i gąska.






Nie są jeszcze idealne, ale uczę się na własnych błędach i mam nadzieję więcej ich nie popełnić.

Obecnie pracuję nad dużą Anielinką w romantycznej sukience oraz Śpioszkiem.

Mój kark nie przyzwyczajony do pozycji wymuszonej przy pracy z maszyną do szycia, buntuje się straszliwie, po kilkunastu minutach jestem rozdrażniona zdrętwiałym i bolącym karkiem. Mam nadzieję, że z czasem będzie już tylko lepiej.

poniedziałek, 4 lipca 2011

Moje pierwsze próby szycia

Chęć szycia i tworzenia jest we mnie silniejsza niż choroba, tak więc poczyniłam pewne kroki i powstał takim sposobem pierwszy królik tildowy - malutki bo ma tylko 20 cm wzrostu, ale jestem z niego i z siebie bardzo dumna



A że wciąż czułam niedosyt to uszyłam kolejnego


Tak się rozochociłam, że kolejny króliś i gęś już w przygotowaniu


A wszystko uszyłam zgodnie z instrukcjami Beaśki

Tylko wciąż mam problemy z szyciem po linii, te wszystkie zakrętasy mnie wykańczają i tu zamiast pedałem nożnym działam pokrętłem ręcznym i ćwiczę biceps :-)Ale nie poddaję się, bo to przecież praktyka czyni mistrza.
Buziale zostawiam i ciepło pozdrawiam

niedziela, 3 lipca 2011

Mam i ja

Muszę się pochwalić, mam nareszcie maszynę do szycia!!! Hura, tak bardzo się cieszę. Jest to śliczniutka, nowiutka maszyna Łucznika - panna Ewa 2014 i oto ona


Jeszcze nie umiem na niej szyć, bo czasu nie miałam za wiele, na wypróbowanie umiejętności Ewy, a w szczególności moich, tzn. ściegi już poznałam, tylko jeszcze nic nie uszyłam. A że szczęścia nigdy dość, to małż zgodził się i zakupił mi biurko do sypialni, żebym miała swój kącik roboczy. Bo do tej pory to działałam w salonie na stole i cały mój warsztacik musiałam ciągle zwijać. A teraz będę mogła sobie spokojnie, bez pośpiechu pracować.

Biureczko ni w ząb nie pasuje do reszty mebli, ale może z czasem coś z tym fantem zrobię.

W ostatnim czasie nie poczyniłam żadnych nowych rzeczy, wykończyłam tylko karteczkę na ślub i troszkę popracowałam nad Tancerką.






Ponieważ pogoda w Boże Ciało, mimo zapowiedzi okazała się być ładna, całą rodzinką udaliśmy się do Bałtowa, gdzie znajduje się bardzo fajny dinopark i całkiem duży park rozrywki.
Poniżej kilka fotek relacjonujących naszą eskapadę








Jeżeli ktoś by się wybierał tam z dziećmi to sugeruję wykupić pakiet gold dla dziecka, bo niestety za wszystkie atrakcje trzeba płacić i to nie mało. Jest tam jeszcze zwierzyniec, sabatownia, przejażdżki konne i wiele innych atrakcji. W pobliżu jest również kopalnia krzemienia w Krzemionkach, którą na prawdę warto odwiedzić.

Resztę długiego weekendu spędziłam w łóżku bo mnie rozłożyło jakieś choróbsko i trzyma do dzisiaj - okropny stan, człowiek zrobiłby tyle rzeczy, ale sił brakuje...
Pozdrawiam cieplutko w ten deszczowy dzionek.