Troszkę dawno nic nie pisałam, ale jakoś weny pisarskiej mi brakowało.
A w ciągu tych dwóch tygodni skończyłam wreszcie Tancerkę. Jeszcze nie oprawiona, a końcowy efekt wygląda tak:
I tak jak wcześniej wspominałam wydziergałam swój pierwszy igielnik, wzór zaczerpnęłam od Aurelle
Wreszcie też dokończyłam Anioła Śpiocha, tradycyjnie zapomniałam doszyć skrzydełka, ale w trakcie sesji to zrobiłam. Nie powiem, żeby mi szycie ubranka dla Śpiocha nie sprawiło problemu, bo i owszem problemy miałam. Chyba pomieszały mi się wykroje, które miałam po norwesku i kołnierzyk ni jak mi nie pasował do koszuli. Skończyło się na tym, że kołnierzyka nie ma. Śpioszka szyłam z myślą o moim małym bratanku Leo i w poniedziałek poleci do Brukseli. A teraz mała sesja, pogoda i światło nie najlepsze, a do tego moje niewprawne ręce, więc zdjęcia kiepskie.
Całkiem niedawno odgrażałam się, że dam sobie spokój z większymi pracami do haftowania, ale już na tamborku mam nowy projekt Cztery pory roku A. Muchy. Na pierwszy ogień Zima. mam nadzieję, że zima mnie nie zaskoczy nad Zimą, a przynajmniej nad Wiosną.
W ciągu tych dwóch tygodni byliśmy jeszcze na wyjeździe weekendowym, ale o tym w następnym poście.
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli. Agnieszka
W życiu najpierw na wszystko jest jeszcze za wcześnie, a później - po prostu - jest już zwykle na wszystko za późno... Władysław Grzeszczak "Parada paradoksów"
Obserwatorzy
niedziela, 24 lipca 2011
czwartek, 14 lipca 2011
Aniela
Na wstępie chciałam bardzo podziękować za miłe komentarze oraz powitać Agawę i Olę wśród osób obserwujących mojego bloga - każdy ślad zostawiony przez Was sprawia mi wiele przyjemności.
A teraz przedstawiam Wam Anielę - moją pierwszą anielinkę, ma ona ok. 60 cm (ups zapomniałam o skrzydełkach - jak doszyję to pokażę :-)).
Kiepskie zdjęcia, bo pogoda mało ciekawa i fotograf nie najlepszy.
Największy problem miałam z włosami, wcale to nie łatwe zadanie ładnie je ułożyć i przyszyć. Z uszyciem sukienki również miałam problem, bo ucięłam za mały kawałek materiału na sukienkę, i takie skąpe marszczenia mi wyszły.
A to moje dziecię, które zażyczyło sobie Darth'a Maul'a z Gwiezdnych Wojen i co ja biedna mam zrobić? Będę musiała coś pokombinować.
Mam pytanie i może ktoś będzie potrafił mi pomóc. Jeżeli dodaję się do osób obserwujących jakiegoś bloga, to wyświetlam się z imienia i nazwiska oraz nie ma mojego zdjęcia. Co mam zrobić by wyświetlać się jako zalesinka i to jeszcze ze zdjęciem. W profilu mam ustawiony pseudonim i wstawione zdjęcie.
Będę bardzo wdzięczna za pomoc.
A teraz przedstawiam Wam Anielę - moją pierwszą anielinkę, ma ona ok. 60 cm (ups zapomniałam o skrzydełkach - jak doszyję to pokażę :-)).
Kiepskie zdjęcia, bo pogoda mało ciekawa i fotograf nie najlepszy.
Największy problem miałam z włosami, wcale to nie łatwe zadanie ładnie je ułożyć i przyszyć. Z uszyciem sukienki również miałam problem, bo ucięłam za mały kawałek materiału na sukienkę, i takie skąpe marszczenia mi wyszły.
A to moje dziecię, które zażyczyło sobie Darth'a Maul'a z Gwiezdnych Wojen i co ja biedna mam zrobić? Będę musiała coś pokombinować.
Mam pytanie i może ktoś będzie potrafił mi pomóc. Jeżeli dodaję się do osób obserwujących jakiegoś bloga, to wyświetlam się z imienia i nazwiska oraz nie ma mojego zdjęcia. Co mam zrobić by wyświetlać się jako zalesinka i to jeszcze ze zdjęciem. W profilu mam ustawiony pseudonim i wstawione zdjęcie.
Będę bardzo wdzięczna za pomoc.
niedziela, 10 lipca 2011
Dzisiaj zabieram Was w mistyczną podróż
Chciałabym Was zabrać w miejsce, które mnie od kilku lat fascynuje - jest to Święta Góra Grabarka - miejsce kultu religijnego dla wyznawców prawosławia.
Na Grabarce znajduje się jedyny w Polsce żeński monaster św. Marty i Marii, który powstał w 1947 rok. Jednak historia tej góry, jako miejsca kultu, sięga początków XVIII wieku.
Według legendy, nieznany z nazwiska mieszkaniec Siemiatycz dostąpił podczas epidemii cholery objawienia, w czasie którego usłyszał, że jedyną drogą ratunku jest udanie się na górę Grabarkę z krzyżem. Opowiedział swój sen parochowi parafii, który uznał ten sen za objawienie Boże i zaprowadził ludność miasta na wzgórze, spod którego wypływał strumień. Uciekinierzy, którzy napili się wody ze strumienia ocaleli. Legenda mówi, że po tym wydarzeniu nikt więcej nie zmarł w wyniku choroby. W tym samym roku ludzie ocaleni z zarazy wznieśli na górze drewnianą kaplicę jako podziękowanie za życie.
A to kilka zdjęć przedstawiających Górę Grabarkę dziś i dawniej. Część zdjęć to kopie fotografii z Wystawy „300 lat cudu na św. Górze Grabarce”, którą można obejrzeć na terenie Klasztoru.
I jeszcze jedno magiczne miejsce, które odwiedziliśmy dzisiaj - Kruszyniany - tatarska wieś.
Kruszyniany, to mała wioska położona w Puszczy Knyszyńskiej. Żyją tu jeszcze potomkowie Tatarów, którzy w bitwie pod Parkanami królowi Janowi III Sobieskiemu uratowali życie. Obecnie na stałe w wiosce mieszkają 4 rodziny, a społeczność tatarska w Polsce to około 3000 ludzi.
W wiosce tej znajduje się meczet, który na pierwszy rzut oka przypomina podlaskie kościółki - drewniany, na rzucie prostokąta z dwoma wieżyczkami. Wygląd Świątyni wynika z faktu iż była budowana przez ludność nie tatarską, która nie znała innego stylu budownictwa. O jej islamskim charakterze świadczą z zewnątrz tylko półksiężyce umieszczone na szczytach minaretów wieżowych.
Oraz mizar - cmentarz muzułmański
Oraz Tatarska Jurta z oryginalnym tatarskim jedzeniem - poleca, warto spróbować.
Ciekawe czy ktoś doczytał ten przydługi post, jeśli tak to jestem pod wrażenie i bardzo dziękuję.
Na Grabarce znajduje się jedyny w Polsce żeński monaster św. Marty i Marii, który powstał w 1947 rok. Jednak historia tej góry, jako miejsca kultu, sięga początków XVIII wieku.
Według legendy, nieznany z nazwiska mieszkaniec Siemiatycz dostąpił podczas epidemii cholery objawienia, w czasie którego usłyszał, że jedyną drogą ratunku jest udanie się na górę Grabarkę z krzyżem. Opowiedział swój sen parochowi parafii, który uznał ten sen za objawienie Boże i zaprowadził ludność miasta na wzgórze, spod którego wypływał strumień. Uciekinierzy, którzy napili się wody ze strumienia ocaleli. Legenda mówi, że po tym wydarzeniu nikt więcej nie zmarł w wyniku choroby. W tym samym roku ludzie ocaleni z zarazy wznieśli na górze drewnianą kaplicę jako podziękowanie za życie.
A to kilka zdjęć przedstawiających Górę Grabarkę dziś i dawniej. Część zdjęć to kopie fotografii z Wystawy „300 lat cudu na św. Górze Grabarce”, którą można obejrzeć na terenie Klasztoru.
I jeszcze jedno magiczne miejsce, które odwiedziliśmy dzisiaj - Kruszyniany - tatarska wieś.
Kruszyniany, to mała wioska położona w Puszczy Knyszyńskiej. Żyją tu jeszcze potomkowie Tatarów, którzy w bitwie pod Parkanami królowi Janowi III Sobieskiemu uratowali życie. Obecnie na stałe w wiosce mieszkają 4 rodziny, a społeczność tatarska w Polsce to około 3000 ludzi.
W wiosce tej znajduje się meczet, który na pierwszy rzut oka przypomina podlaskie kościółki - drewniany, na rzucie prostokąta z dwoma wieżyczkami. Wygląd Świątyni wynika z faktu iż była budowana przez ludność nie tatarską, która nie znała innego stylu budownictwa. O jej islamskim charakterze świadczą z zewnątrz tylko półksiężyce umieszczone na szczytach minaretów wieżowych.
Oraz mizar - cmentarz muzułmański
Oraz Tatarska Jurta z oryginalnym tatarskim jedzeniem - poleca, warto spróbować.
Ciekawe czy ktoś doczytał ten przydługi post, jeśli tak to jestem pod wrażenie i bardzo dziękuję.
piątek, 8 lipca 2011
Gęś z królikiem
Dzisiaj chciałam Wam pokazać kolejne moje tildowe tworki.
Przed Państwem królik i gąska.
Nie są jeszcze idealne, ale uczę się na własnych błędach i mam nadzieję więcej ich nie popełnić.
Obecnie pracuję nad dużą Anielinką w romantycznej sukience oraz Śpioszkiem.
Mój kark nie przyzwyczajony do pozycji wymuszonej przy pracy z maszyną do szycia, buntuje się straszliwie, po kilkunastu minutach jestem rozdrażniona zdrętwiałym i bolącym karkiem. Mam nadzieję, że z czasem będzie już tylko lepiej.
Przed Państwem królik i gąska.
Nie są jeszcze idealne, ale uczę się na własnych błędach i mam nadzieję więcej ich nie popełnić.
Obecnie pracuję nad dużą Anielinką w romantycznej sukience oraz Śpioszkiem.
Mój kark nie przyzwyczajony do pozycji wymuszonej przy pracy z maszyną do szycia, buntuje się straszliwie, po kilkunastu minutach jestem rozdrażniona zdrętwiałym i bolącym karkiem. Mam nadzieję, że z czasem będzie już tylko lepiej.
poniedziałek, 4 lipca 2011
Moje pierwsze próby szycia
Chęć szycia i tworzenia jest we mnie silniejsza niż choroba, tak więc poczyniłam pewne kroki i powstał takim sposobem pierwszy królik tildowy - malutki bo ma tylko 20 cm wzrostu, ale jestem z niego i z siebie bardzo dumna
A że wciąż czułam niedosyt to uszyłam kolejnego
Tak się rozochociłam, że kolejny króliś i gęś już w przygotowaniu
A wszystko uszyłam zgodnie z instrukcjami Beaśki
Tylko wciąż mam problemy z szyciem po linii, te wszystkie zakrętasy mnie wykańczają i tu zamiast pedałem nożnym działam pokrętłem ręcznym i ćwiczę biceps :-)Ale nie poddaję się, bo to przecież praktyka czyni mistrza.
Buziale zostawiam i ciepło pozdrawiam
A że wciąż czułam niedosyt to uszyłam kolejnego
Tak się rozochociłam, że kolejny króliś i gęś już w przygotowaniu
A wszystko uszyłam zgodnie z instrukcjami Beaśki
Tylko wciąż mam problemy z szyciem po linii, te wszystkie zakrętasy mnie wykańczają i tu zamiast pedałem nożnym działam pokrętłem ręcznym i ćwiczę biceps :-)Ale nie poddaję się, bo to przecież praktyka czyni mistrza.
Buziale zostawiam i ciepło pozdrawiam
niedziela, 3 lipca 2011
Mam i ja
Muszę się pochwalić, mam nareszcie maszynę do szycia!!! Hura, tak bardzo się cieszę. Jest to śliczniutka, nowiutka maszyna Łucznika - panna Ewa 2014 i oto ona
Jeszcze nie umiem na niej szyć, bo czasu nie miałam za wiele, na wypróbowanie umiejętności Ewy, a w szczególności moich, tzn. ściegi już poznałam, tylko jeszcze nic nie uszyłam. A że szczęścia nigdy dość, to małż zgodził się i zakupił mi biurko do sypialni, żebym miała swój kącik roboczy. Bo do tej pory to działałam w salonie na stole i cały mój warsztacik musiałam ciągle zwijać. A teraz będę mogła sobie spokojnie, bez pośpiechu pracować.
Biureczko ni w ząb nie pasuje do reszty mebli, ale może z czasem coś z tym fantem zrobię.
W ostatnim czasie nie poczyniłam żadnych nowych rzeczy, wykończyłam tylko karteczkę na ślub i troszkę popracowałam nad Tancerką.
Ponieważ pogoda w Boże Ciało, mimo zapowiedzi okazała się być ładna, całą rodzinką udaliśmy się do Bałtowa, gdzie znajduje się bardzo fajny dinopark i całkiem duży park rozrywki.
Poniżej kilka fotek relacjonujących naszą eskapadę
Jeżeli ktoś by się wybierał tam z dziećmi to sugeruję wykupić pakiet gold dla dziecka, bo niestety za wszystkie atrakcje trzeba płacić i to nie mało. Jest tam jeszcze zwierzyniec, sabatownia, przejażdżki konne i wiele innych atrakcji. W pobliżu jest również kopalnia krzemienia w Krzemionkach, którą na prawdę warto odwiedzić.
Resztę długiego weekendu spędziłam w łóżku bo mnie rozłożyło jakieś choróbsko i trzyma do dzisiaj - okropny stan, człowiek zrobiłby tyle rzeczy, ale sił brakuje...
Pozdrawiam cieplutko w ten deszczowy dzionek.
Jeszcze nie umiem na niej szyć, bo czasu nie miałam za wiele, na wypróbowanie umiejętności Ewy, a w szczególności moich, tzn. ściegi już poznałam, tylko jeszcze nic nie uszyłam. A że szczęścia nigdy dość, to małż zgodził się i zakupił mi biurko do sypialni, żebym miała swój kącik roboczy. Bo do tej pory to działałam w salonie na stole i cały mój warsztacik musiałam ciągle zwijać. A teraz będę mogła sobie spokojnie, bez pośpiechu pracować.
Biureczko ni w ząb nie pasuje do reszty mebli, ale może z czasem coś z tym fantem zrobię.
W ostatnim czasie nie poczyniłam żadnych nowych rzeczy, wykończyłam tylko karteczkę na ślub i troszkę popracowałam nad Tancerką.
Ponieważ pogoda w Boże Ciało, mimo zapowiedzi okazała się być ładna, całą rodzinką udaliśmy się do Bałtowa, gdzie znajduje się bardzo fajny dinopark i całkiem duży park rozrywki.
Poniżej kilka fotek relacjonujących naszą eskapadę
Jeżeli ktoś by się wybierał tam z dziećmi to sugeruję wykupić pakiet gold dla dziecka, bo niestety za wszystkie atrakcje trzeba płacić i to nie mało. Jest tam jeszcze zwierzyniec, sabatownia, przejażdżki konne i wiele innych atrakcji. W pobliżu jest również kopalnia krzemienia w Krzemionkach, którą na prawdę warto odwiedzić.
Resztę długiego weekendu spędziłam w łóżku bo mnie rozłożyło jakieś choróbsko i trzyma do dzisiaj - okropny stan, człowiek zrobiłby tyle rzeczy, ale sił brakuje...
Pozdrawiam cieplutko w ten deszczowy dzionek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)