Zanim przymierzyłam się do haftowania, wpadłam na "wspaniały" pomysł zgromadzenia większej ilości muliny. Oczywiście naczytałam się nad wyższością muliny DMC nad innymi, ale jakoś to do mnie nie przemówiło. Więc na allegro zakupiłam tanią mulinę no name z Chin. I takim oto sposobem przekonałam się o wyższości mulin firmowych nad no name. Mam sporo tego i muszę to jakoś wykorzystać. Więc kolejny igielnik postanowiłam wykonać z użyciem tej właśnie muliny. Namęczyłam się jak dziki osioł, bo nitki się plątały, skrecały, jak o tym pomyślę to dostaję drgawek. Wzorek tego igielnika jest tak śliczny, że prawdopodobnie wykonam go powtórnie, z użyciem dobrej muliny. A tak się prezentuje mój nowy igielnik:
A takiego mam sąsiada za oknem, jest spory. Ciekawe czy wróci w przyszłym roku.
Życzę miłego weekendu Agnieszka
Może i mulina jest słabej jakości,ale na igielniku tego nie widać,jest śliczny
OdpowiedzUsuńIgielnik prześliczny!!!!A sąsiad fajniutki:)
OdpowiedzUsuńSliczny hafcik... ja na razie się nie podejmuję haftu...mulinkę cieniowaną DMC kupiłam ale wykorzystam jako sznureczki:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za przepis na masę solną, zrobię pamiątkowe odciski łapek i stópek:-)
Ślicznie TU u Ciebie,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
mz
NIe znam się na mulinie zupełnie; ostatnio miałam ją w rękach w szkolnych czasach na ZPT, hehe. Ale igielnik ślicznościowy :) cyzli i mulina musi być niezła;) No chyba, ze założymy, że to sama hafciarka jest po prostu dobra_i_już :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie za ciepłe słowa.
OdpowiedzUsuńPrzepiekny ten igielnik, własnie jestem na etapie odkrywania jego piekna, jeden juz zrobiłam , ale jeszcze nie pokazałam na blogu. Zgadzam sie z Toba jesli chodzi o muline,ja tez klne jak szewc przy wyszywaniu np Ariadna ,bardzo sie placze. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń